Nowy sezon operowy w Gdańsku zainaugurowano tym razem wielką galą, a nie jak to zwykle miało miejsce premierą operową.
Jaki zatem odniosło to skutek?
Warcisław Kunc, nowy dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku, zmienił dotychczas panującą tradycję i nowy sezon 2016/2017 rozpoczął Galą Otwarcia.
Koncert, podczas którego mogliśmy ujrzeć i usłyszeć rzecz jasna, zupełnie nowy – choć klasyczny – balet Opery Bałtyckiej, orkiestrę i chór.
Już po kilku minutach dało się zauważyć, że zespoły są w całkiem niezłej formie, a dowodem na to mogą być gorące owacje serwowane po każdym utworze prezentowanym z desek teatru.
Orkiestra brzmiała pewnie, równo i soczyście.
Odczuć można było muzyczną komunikację pomiędzy zespołem, a dyrygentami – Szymonem Morusem i dyrektorem Warcisławem Kuncem, który batutę dzierżył przez większość gali.
Balet Opery Bałtyckiej ukazał się nam w zupełnie odmienionej formie.
Ze sceny zniknęły choreografie Izadory Weiss, a w zamian ujrzeliśmy kolorowe kostiumy, synchroniczny zespół w klasycznej formie tańca, o którą często wręcz błagano za czasów poprzedniej kadencji dyrektorskiej.
Atmosfera bijąca ze sceny była raczej pozytywna, choć chwilami jakby niepewna.
Lata spędzone na scenie z zupełnie innym repertuarem, zapewne miały niemały wpływ na efekt końcowy, który niekiedy można było odczuć.
Chór Opery Bałtyckiej zaskoczył nie tylko dobrym brzmieniem, ale przede wszystkim uśmiechem i radością, z jaką wykonywali swoje partie wokalne.
Po latach, zespół ten również zakończył swoją statyczną i mocno nieruchliwą rolę, co było świetnie widać w utworach O Fortuna – z kantaty Carmina Burana Carla Orffa, ale głównie za sprawą humorystycznie wykonanego fragmentu operetki Wesoła Wdówka – Ach kobietki, kto poznać was chce, w której męska część zespołu zaprezentowała swoje umiejętności taneczne.
I mimo tego, że ruch sceniczny nie nosił znamienia idealnie synchronicznego, to zabawna forma, z jaką świetnie poradził sobie zespół męski wywołała owacje dalece wykraczające poza standardowe oklaski.
Soliści biorący udział w gali zaskoczyli niemal wszystkich przybyłych na inaugurację nowego sezonu.
Cudowny duet taneczny Darii Iwanowej i Dawida Kupińskiego z Royal Swedish Ballet w Sztokholmie wywołał zasłużony z całą mocą aplauz.
Warcisław Kunc postawił nie tylko na znanych nam artystów – Andrzej Lampert i Karolina Sikora, którzy wypadli naprawdę wyśmienicie.
Wisienką na torcie okazał się duet Andrzeja Lamperta z Julią Pruszak – młodziutką sopranistką i studentką Gdańskiej Akademii Muzycznej.
Zaśpiewany przez nich fragment Cyganerii, wywołał burzę oklasków.
I choć wszyscy wiedzą, jakim głosem dysponuje znakomity Andrzej Lampert, tak Julia Pruszak zdetronizowała nawet największe gwiazdy tej gali.
Jej cudowny, aksamitny głos i świetnie zinterpretowana partia wokalna powaliły na kolana niejednego melomana i znawcę Pucciniego.
Na słowa uznania zasługuje również fakt zaprezentowania na deskach opery tancerzy Szkoły Baletowej w Gdańsku.
Ci młodzi artyści pokazali nie tylko świetny warsztat jakim już teraz dysponują, ale i obycie na scenie.
Na koniec, dyrektor Warcisław Kunc postawił jednak na chór.
I nie można mu zarzucić pomyłki. Va pensiero z opery Nabucco wywołał nie tylko oczywisty zachwyt, ale przede wszystkim falę wzruszenia, która przelała się przez zapewne całą publiczność przybyłą na Galę Otwarcia.
Niosący ze sobą bagaż tradycji i ogrom wykonań, Va Pensiero uważam za naprawdę trudny wykonawczo, ale przede wszystkim interpretacyjnie utwór.
Warcisław Kunc, orkiestra, ale przede wszystkim chór, poradzili sobie jednak z zadaniem wyśmienicie.
Dynamikę utworu i tempo dyrektor wyegzekwował od zespołów perfekcyjnie, a kostiumy sprawiły, że poczuliśmy się choć na chwilę jak w teatrze – prawdziwej muzycznej świątyni, którą dopieściła dodatkowo skromna, acz bardzo nastrojowa scenografia.
Zapraszamy na oficjalną stronę Opery Bałtyckiej i zapoznania się z planowanym repertuarem.